Ale październik przeleciał szybko (za szybko!), a listopad jest leniwy. Zabiegany i leniwy jednocześnie.
Mamy w domu kudłatego gościa, Fridę.
Frida to owczarek francuski, potocznie nazywany briardem. Umiarkowanie toleruje wiejskie burki, więc na spacery zabieramy ją w odległe pola. Mamy szczęście, bo trafiliśmy na świeże koszenie trawy.
Patrzcie, jak tam pięknie...
Stado w komplecie.
Cocuniek ledwo wystający z trawy.
Możnaby pomyśleć, że Frida na czele ;)
...ale to tylko postój na smaki.
Ciężkie jest życie briarda.
Trzeba stado nadzorować.
Te kropki pod lasem to kudłacze.
Zdjęcia jakie są, takie są. Kiedyś dorobię się aparatu, to odstawię komórkę ;)Listopad mija mi na odgruzowywaniu. W październiku Sz. porządkował swoje rzeczy, listopad należy do mnie. Nie przypuszczałam, że posiadam taki ogrom kosmetyków, ubrań, butów, książek, które powinny poszukać nowego domu. Wiele worków poleciało już do śmieci.
Ale jakoś mi lżej. Myślę, że moment, w którym porobię zdjęcia, wstawię na allegro i zacznę wysyłać - będzie momentem jeszcze większej ulgi.
Minimalizm wyzwala.
Ale hasają! Kebs by chętnie z nimi pobiegał pewnie ^^
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że w końcu się spotkamy :)
UsuńAlleee macie pola piękne do biegania i hasania ^^
OdpowiedzUsuńnie da się ukryć, piękne okolice. Na dłuższe dogtrekkingowe spacery również.
UsuńPięknie! Stadko szczęśliwe :))) A co do minimalizmu to się w pełni zgadzam i będę Cię wspierać! :D
OdpowiedzUsuń3x dzięki ;)
UsuńCocuniek jest boski! :-))))
OdpowiedzUsuńno herszt bandy ;)
UsuńHappiness :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję :)
UsuńFridzia dziękuje za opiekę :-)
OdpowiedzUsuńpolecamy się ;)
Usuń